WYWIAD Z MALEO


Co pociąga Cię najbardziej w Chrześcijaństwie? Co jest najwspanialsze?
Dużo rzeczy, myślę, że po prostu to, że po prostu w Chrześcijaństwie odkrywam pełnię życia, po prostu nie namiastki, nie jakieś protezy szczęścia, wolności tylko właśnie pełnię.

Osoby, które w szczególny sposób doprowadziły do twojego nawrócenia.
To było bardzo dużo ludzi, myślę, że chciałbym zrobić listę podziękowań. Jestem dłużnikiem wielu ludzi. Ja staram się robić to samo, odkrywać ludziom prawdziwy obraz Boga, jako kochającego Ojca.

Co najbardziej denerwuje Cię u Chrześcijan?
Na przykład (taka) religijność pogańska, to najbardziej, to znaczy pobożność bez nawrócenia serca, (po prostu) odklepywanie modlitw, ale bez głębszego wchodzenia w relację z Bogiem, tylko żądanie takie jak od bożka, wiesz jak trwoga to do Boga i wtedy się przychodzi, jak np. są matury - pełno studentów na wszystkich mszach, szczególnie na Jasnej Górze. Ja nie mówię, że jestem lepszy, bo to nie o to chodzi, tylko taka religijność na zasadzie handlu z Panem Bogiem, traktowanie Go jako jednego z wielu idoli. Poza tym pobożność może być ucieczką przed Bogiem. Zasypywanie Pana Boga przez miliony różnych próśb tak jakby On nie znał naszych potrzeb, a nie słuchanie Go. I mówię to ze swojego doświadczenia, sam mam takie same trudności. Pan Bóg mówi, że chce miłosierdzia, a nie ofiary. Co z tego, że człowiek pości, jak ma w nienawiści swojego brata, to nic nie daje. Pan Bóg powiedział wyraźnie, że Chrześcijaństwo polega na tym, żeby kochać swojego wroga. Jeśli cię wróg uderzy, nastawiasz mu policzek i się za niego modlisz. Ja nie jestem tego jeszcze w stanie spełnić, ale wierzę, że gdy będę dłużej na tej drodze Pan Bóg mnie uzdolni do tego bym mógł kochać swego wroga. To, że ktoś jest porządny, wypełnia pełne prawa to jeszcze jest mało. Pan Bóg dał nam coś więcej - Chrześcijaństwo. Po ludzku jest to nie do zrobienia, aby kochać wroga, kogoś, kto mnie niszczy, ja po prostu nie jestem w stanie tego zrobić, ale wierzę, że Pan Bóg to zrobi we mnie. Jestem na tej drodze.

Jakie 2 święta są dla Ciebie najważniejsze?
To Wielkanoc. Oczywiście to jest w ogóle podstawa. Bez Zmartwychwstania Jezusa Jego męka byłaby tylko zwykłym happeningiem, jak w filmie Jezus Christ Superstar. Kończy się on na tym, że Jezus umiera jak jeszcze jeden szalony człowiek, który chciał zbawiać ludzkość.

A zesłanie Ducha Świętego?
Myślę, że jest tak samo ważne, bo bez tego nie można nic robić, człowiek żyje w lęku, nie jest w stanie mówić o Bogu, dlatego, że Duch Święty we mnie robi to, że ja mogę wyjść poza ego. Moje ego mówi mi nie wychylaj się, bo dostaniesz, nie pomożesz jej , a na dodatek sam jeszcze stracisz. A Pan Bóg mówi: - Idź!
I tylko Duch Święty może w nas to zrobić. Wbrew naszym naturalnym rzeczom - albo w pracy różne sytuacje - jeśli powiem szefowi, że jest taki, a taki, to mnie wyrzuci, ale jeżeli Jezus we mnie to uczyni to ja mu powiem prawdę, bo wiem, że życie nie składa się z luźnych, przypadkowych, nie związanych ze sobą zdarzeń. Tylko wiem, że każde zdarzenie w moim życiu ma sens i dobre i takie, które mnie niszczy w jakiś sposób. Byłem w takiej sytuacji, kiedy HOUK po zdobyciu prestiżowej nagrody słuchaczy Radia France International jako pierwszy wykonawca polski byliśmy na MIDEM w Cann na takich największych targach muzycznych świata. Tam byliśmy filmowani przez telewizje, stacje, gdzie nas potem emitowano 7 razy i wtedy dostaliśmy zaproszenia na największe niezależne targi muzyczne w Nowym Jorku, które się nazywają New Music Seminary. Kiedy ja już miałem gitarę w jednym ręku, plecak w drugiej (ręce) - telefon - anulowano nam wizy amerykańskie nigdy więcej nie wyjedziemy do Stanów, rząd amerykański uznał nas za przestępców. Ktoś, kto składał nasze ankiety na różnych ankietach wpisał różne dane - raz określił nas jako muzyków, drugi raz jako członków ekipy telewizyjnej. Amerykanie odczytali to jako próbę oszukania ich rządu, do końca życia szlaban wyjazdu do Stanów. Ja wtedy myślałem, że mi się po prostu zawala świat. Że będę do końca życia skazany, żeby gdzieś tam po jakichś wioskach grać, a tutaj kariera, wyjazdy, granie na całym świecie - jeśli w Stanach się zaistnieje to można wszędzie. Pan Bóg, okazało się, nie chciał żebym ja wtedy jechał, bo ja nie byłem gotowy, żeby jechać. Po pewnym czasie zrozumiałem, że tak miało być, że po prostu Pan Bóg nie chciał tego, bo Pan Bóg ma lepsze dla mnie. I potem okazało się, że tak było. Ja z wielką przyjemnością gram tutaj w Polsce i mimo, że sprawa wiz się wyjaśniła i teraz możemy jechać do Stanów, wcale mi się nie chce, bo wiem, że ja mam tutaj misję, w naszym kraju i tutaj jeżdżę, bo jeśli choć jedna osoba przyjmie Jezusa to jest to dla mnie wielki zaszczyt.

Twój sposób na miłość wśród codziennych sytuacji, np. w autobusie do kierowcy, który Cię wkurza , bo hamuje co chwilę.
To jest bardzo ciężka rzecz. Jestem cholerykiem i przychodzi mi to z wielkim trudem, ale widzę pewne zmiany, pierwsze jaskółki. Kiedyś, gdybym widział jakiś oszczerczy artykuł o mnie to pianę bił, pisał odwołania itd. na przykład teraz powiedziałbym: Błogosławię Cię Boże za ten artykuł, bo mogę nawracać się z mojej pychy, z mojego egoizmu, to jest oczywiście trudne.

5 płyt, które nigdy się nie kurzą na Twojej półce, muzyczne inspiracje.
Nie mam takich płyt, bo nie mam po prostu sprzętu muzycznego.... Ale poważnie. Trudno mi powiedzieć, gdybym gdzieś miał wyjechać i mógłbym mieć tylko kilka płyt... Tzn. myślę, że gdybym miał mieć wybór, czy niewidomym, czy być głuchym, to nie wiem co bym wybrał, prawdę mówiąc, bo myślę, że bez muzyki to byłoby po prostu straszne życie, także tutaj to nie wiem, ale myślę, że np. płyta Boba Marleya jakaś, albo kilka, na pewno dużo reggae, bo ja ostatnio w ogóle nie słucham takiej muzyki czadowej, no czasami SKA... czy punk jakiś bardziej melodyjny, ale jakoś w sumie ostatnio mało słucham, nie mam czasu.

Czy warte jest ewangelizowanie w środowisku muzycznym?
To jest tak, że jedni po prostu przyjmują nas, uważają za jakichś tam naiwniaków, niektórzy myślą, że jesteśmy opłacani przez Prymasa Glempa, inni myślą, że to jest jakaś szajka, jeszcze inni się śmieją z nas, uważają za kompletnych frajerów i durniów, a niektórzy myślą, że szukają Boga i myślą, że chcą znaleźć, także to jest bardzo różnie, np. gdy graliśmy z Tymoteuszem zespół BIG CYC pożyczył nam w ogóle kiedyś bezpłatnie swój sprzęt - przody, czyli to co jest dosyć drogie, było to bardzo miłe.

Plany, rzeczy najważniejsze, inaczej mówiąc, co chciałbyś zrobić przed śmiercią.
Nie wiem, na pewno wyspowiadać się. Kiedyś tego nie miałem, ale teraz zauważyłem, widzę różnicę w lataniu samolotem po spowiedzi i przed (bez) spowiedzią, wielka różnica. Ale nie wiem, chcę grać i chcę być, brać udział w ewangelizacji, chcę wyrywać ludzi z tych szponów, szponów śmierci, a to jest tylko możliwe wtedy, jeżeli Pan Bóg tego będzie chciał. Ja jestem gotowy i chciałbym, żeby tak było, ale jakie będą plany Pana Boga... . Może wyjedziemy z żoną na misję gdzieś do Kazachstanu, nie wiem. Na razie gram i myślę, że to mi wychodzi najlepiej, ale czas pokaże.

(...) tu nastepuje mala dziura w wywiadzie

Niektórzy mówili po koncercie, że było świetnie, ale szkoda, że to nie Jezus był w roli głównej... Na Mszy przed koncertem było bardzo mało ludzi, po Mszy przyszedł spory tłumek, jak to skomentujesz.
Myślę, że Jezus jest nie tylko w czasie Mszy, tylko jest zawsze. To jest tak jak w tym kawale: Było wesele i kościelny zakazał zabawy. Ktoś powiedział, że przecież w Kanie Galilejskiej też przecież była zabawa. Na to kościelny, ale tam nie było Najświętszego Sakramentu. To jest na tej samej zasadzie... Wiesz, jest teraz taki czas, Ojciec Święty mówi, żeby szukać nowych metod. Jezus mówił do pasterzy, rybaków, celników, mówił o owcach, rybach itd. w dużym mieście mało kto zna się na hodowli owiec, czy łowieniu ryb. Dzisiaj Jezus posługiwałby się Internetem. Jezus mówił tak, żeby ci do których mówił zrozumieli. Teraz muzyka rockowa jest takim językiem. Ja na przykład kiedyś nigdy bym nie poszedł do Kościoła i to Jezus wyszedł do mnie w Jarocinie przez amerykański rockowy zespół ewangelizacyjny. Ja właściwie tam w Jarocinie przyjąłem Jezusa, kiedy przyszedłem na normalny koncert i z tego koncertu wyszedłem już z Jezusem w sercu. Totalne zaskoczenie ... , gdybym ja wiedział, że to jest zespół chrześcijański, że oni będą tam ewangelizować, to ja bym olał to. Jezus wyszedł do mnie, zresztą nie tylko do mnie. I zobacz, jaka jest miłość Boga do grzeszników, jeśli do takiego marnocia jak ja Jezus wysłał kapelę ze Stanów. To jest coś niesamowitego. Jezus jest gotowy wszystko zrobić dla jednej owcy, zostawić te wszystkie 99, a na przykład teraz wielu ludzi uważa, że lepiej jest chronić te 99 owiec, a tamta jedna, ta jest wiesz, małe piwo. I wynik jest często taki, że nie ochroni się tamtych 99, a ta setna też ginie dlatego, że bez apostolstwa myślę, że to już nie jest Chrześcijaństwo. Traci ono rację bytu w takim obwarowywaniu się we własnym ciepełku. Nam jest dobrze, Alleluja, a tutaj za bramą czekają ludzie, którzy nie mają Boga, a bardzo chcieliby Go mieć, tylko nikt do nich nie wyszedł.

Niektórzy mówili, że rock w kościele to świetny pomysł, ale byli też młodzi ludzie, którzy byli zdegustowani.
Myślę, że to jest znowu to myślenie pogańskie - dzielenie świata na sakrum i profonum. Jezus powiedział, że wszędzie jest świętość, że każda rzecz jest święta. Także to nie jest tak jak w pogaństwie, że tu wszystko było grzeszne, a tylko w świątyni można było znaleźć bóstwo. Nigdy nie zadowoli się wszystkich. Niektórzy się zachowują jak ten drugi syn z przypowieści. Zamiast cieszyć się z tego, że jakiś nowy grzesznik się nawrócił, to stają z boku i mówią ee... tutaj wiesz w kościele, to może jest złe miejsce, po co tutaj robić to wszystko...

Kocham Biblię, dlatego, że wszystkie sytuacje z mojego życia mają odzwierciedlenie w Piśmie Świętym. To Pismo jest cały czas żywe, często mnie osadza bardzo mocno i dzięki niemu mogę wzrastać, rozwijać się odkrywając wszystkie moje grzechy, moje wady. Myślę, że jeżeli Papież to popiera i błogosławi taką muzykę, to jeżeli ktoś chce być bardziej święty niż Papież i mieć jeszcze inne zdanie to już jest jego sprawa.

Jak to było z błogosławieństwem papieskim, które otrzymał 2TM2,3?
Po prostu Papież nam przysłał list po tym jak my wysłaliśmy Ojcu Świętemu naszą płytę Tymoteusza przez Ojca Ziębę, w ogóle nie mieliśmy żadnych oczekiwań, że cokolwiek się w ogóle stanie, a tu nagle przychodzi list do nas z błogosławieństwem, jeszcze ksiądz Dziwisz, który wtedy jeszcze Biskupem nie był też jeszcze właśnie dopisał się, że on też się dołącza do tego, także coś niesamowitego. Dla mnie to w ogóle największa radość jaka może być, właśnie takie spełnienie, za taką działalność artystyczną. Dla mnie nic nie może być większego, nie zagranie np. z Bobem Dylanem tylko to, nic więcej nie może być.

Czy oprócz Pisma Świętego czytasz jeszcze taką literaturę np. mistyków.
Jeszcze jestem za chudy w uszach, ale lubię na przykład czytać Małą Tereskę, bo to jest coś dla mnie, dla małych dusz, coś w czym ja się odnajduję, dlatego że jest to napisane po prostu dla każdego. To jest coś takiego, że prosiłem o jakiś taki duchowy kontakt z nią. Proszę ją o wstawiennictwo, pomoc w różnych sprawach i nawet kiedyś miałem wątpliwości co do pewnych rzeczy w graniu, czy robić to, czy nagrywać nową płytę HOUKa, czy zająć się tylko taką muzyką religijną, otworzyłem taką książkę, gdzie są słowa Małej Tereski i od razu trafiłem na taki fragment: "Dopóki twoja lira będzie grać dla Jezusa, Dopóty się nie roztrzaska". Myślę, że odpowiedzi bardziej konkretnej dla mnie, jako muzyka nie mógłbym dostać. Czytam dużo, teraz nie dawno przeczytałem niesamowitą książkę, która była dla mnie jak Rekolekcje. Jest to książka Huedermana (?) "Święty i diabeł" o proboszczu z Ars, to jest coś tak niesamowitego, ja po prostu płakałem przy tym - najpierw nad osobą, później nad wielką dobrocią Bożą. Czułem się po tej książce jakbym przeszedł jakieś takie niesamowicie mocne rekolekcje, także polecam ją wszystkim. Słyszałem, że wyszła też nowa książka o Bracie Damianie, który w Indiach pracował z trędowatymi na początku wieku.

(...) nastepna dziura

Ja chcę powiedzieć, że Salezjanie to tyle tutaj w naszym kraju robią dla młodzieży, myślę, że mają ten charyzmat księdza Bosko i np. takie rzeczy jak "Pustynia miast", która jest chyba najbardziej w ogóle radykalną (nie wiem, czy to jest stowarzyszenie, czy grupa młodzieży w Polsce). Gdy widziałem jak oni ewangelizują, po prostu przyjeżdżają do jakiegoś miasta, jakiegoś blokowiska i tam robią coś takiego, że połowa tego osiedla wychodzi i z nimi robi różne rzeczy. To jest niesamowite i to są często ludzie, którzy wyszli np. z narkotyków, z patologicznych domów, pokręconych sytuacji życiowych i naprawdę ci ludzie tak bardzo kochają Boga, że są gotowi dla Niego wszystko zrobić. W ogóle myślę, że Salezjanie robią tutaj bardzo dużo dobra.

Przyszłość muzyki chrześcijańskiej w Polsce
Myślę, że to jeden Bóg raczy wiedzieć. My po prostu gramy, a co będzie no to się już okaże. Ja mam nadzieję, że będzie coraz więcej młodych kapel takich jak "Pneuma" i myślę, że się pojawia sporo teraz np. takich kapel jak Good Religion, Nowe Jeruzalem, hmm, no Maleo Reggae Rocker's.

Ulubiona postać, wzór osobowy?
Właśnie chyba Proboszcz z Ars, Jean Vianney, to jest człowiek, w którym sprawdza się to, że ani inteligencja, ani mądrość dla Boga nic kompletnie nie znaczy, tylko miłość dla Niego jest czymś co... Bo na przykład tak po ludzku to był człowiek, który ani nie był zdolny, ani nawet nie mógł szkoły skończyć i po ludzku mówiąc to nawet był głąbem zwykłym, ale tak kochał Boga, że Pan Bóg Go uczynił patronem wszystkich proboszczów. (Jedyny święty proboszcz? (M. Warmijak) naprawdę nie ma innego świętego proboszcza).

Niesamowite.
Właśnie podobno diabeł powiedział w jakimś widzeniu, że gdyby było trzech takich jak on we Francji, to by nie było rewolucji. To była moc, on np. nie jadł nic prawie wogóle nie spał, spowiadał po 118 godzin i takiemu człowiekowi Pan Bóg nie mógł nic odmówić - on jeżeli o coś prosił, to prosił z tak czystego serca, że Pan Bóg był rozłożony na dwie łopatki.

Rozamawiał Tomasz Wrotniak