Współczesny Babilon (felieton Maleo)


Babilon zapuszcza swoje macki wszędzie. Ta wielka nierządnica karmi swoim zepsuciem i perswazją wszystkie narody świata.

Moim zdaniem proroctwo św. Jana spełnia się już teraz, w naszych czasach, po upadku muru berlińskiego. Widzimy to ostrzej zbliżając się do Trzeciego Millennium - teraz dopiero dostrzegamy, że świat zmienia się szybko, że istnieją w nim jeszcze pozostałości starych czasów, ale że pojawiają się zapowiedzi zupełnie nowych. Apokalipsa św. Jana (Ap 17,18) zawiera proroctwo dotyczące welkiego miasta. Św. Jan mówi, iż miasto to dzierży władzę nad wszystkimi królami ziemi.
Jak spełnia się proroctwo? Widać to bardzo wyraźnie. Tym symbolicznym miastem, Babilonem naszych czasów, wielka nierządnica, która siedzi na wodach mórz świata, jest Nowy Jork - miasto, w którym skoncentrowana została władza sfery medialnej, finansowej, kulturalnej. Ta wielka nierządnica karmi swoim zepsuciem wszystkie narody świata: widzimy, jak miasto to wyznacza nowe trendy, nowe mody, stawia nowe wyzwania ludzkości całego świata.

Dzięki mediom nie ma dzisiaj podziału na wielkie ośrodki i prowincje - mamy globalną wioskę, która tak jak u Orwella połączona jest medialnie z centrum telewizyjnym, które znajduje się w... Nowym Jorku. Jako widzowie ulegamy więc złudzeniu, że panujemy nad tym, że mamy pilota i 100 programów do wyboru, w rzeczywistości zapominamy, że wszystkie te programy pochodzą z jednego punktu - z ogromnego Babilonu.

Czego uczy nas to wielkie miasto?

Można powiedzieć krótko - promuje autokreację, przekonuje co do tego, że człowiek stwarza samego siebie. Głosi totalną autonomię we wszystkich znaczeniach, tłumaczqc w gruncie rzeczy na sposób nowoczesny słowa, które szatan wypowiedział do Ewy w Księdze Rodzaju: "Będziecie jak Bóg", czyli że to ty będziesz decydował o tym, co jest dobre, a co złe. Wyznacznikiem takiej "wolności" jest wszelki kult, ubóstwianie rzeczy - kult ciała, materii, seksualności, tolerancji. W czasach, w których wszystko jest dozwolone, postępuje totalna sekularyzacja, okazuje się, że w Europie do Kościoła chodzi średnio 10 proc. ludzi, 30 proc. jest nie ochrzczonych. I to potwierdza, jak silna jest "katecheza" tego świata, który działa poprzez broń masowego rażenia - media.

Lansowanie poglądu, że człowiek jest Bogiem i wszystko jest dla człowieka, to straszliwy podstęp diabła. Mówiąc człowiekowi, że jest Bogiem, roztacza przed nim miraże i wizje podobne do łych, jakie roztaczał przed Jezusem na pustyni. Kiedy człowiek uwierzy szatanowi i podąży drogą złudnych miraży, okazuje się, że bardzo szybko upada i doświadcza tego, że jest ułomny, niedoskonały i że nie może zyskać spełnienia w tym wszystkim, co robi. A kiedy staje na skraju ruiny, upadku, diabeł zostawia go samemu sobie. Sączy człowiekowi jad buntu przeciwko Bogu, często wyrażający się szemraniem przeciwko ludziom, przeciwko żonie, kolegom, rodzicom, którzy przesłają się już podobać, bo nie spełniają oczekiwań, które stawia świat. Człowiek, który cztery godziny dziennie ogląda telewizję (a w wielu przypadkach więcej), zaczyna być kształtowany poprzez Katechezę mediów. Nawet jeśli jedną godzinę tygodniowo spędzi w Kościele, to nie jest to wystarczającą przeciwwagą. Łatwo obliczyć, jaka jest dysproporcja obu tych katechez na korzyść katechezy świata.

Babilon zapuszcza swoje macki wszędzie. Szczególnie pragnie rozbić obraz rodziny i kobiety. Kwestionuje bowiem władzę rodzicielską, kwestionuje ojcostwo i macierzyństwo, lansując np. pary homoseksualne. Okazuje się, że w niektórych szkołach w Austrii dzieci nie mogą mówić o tym, jakich mają rodziców, jak żyją normalne dzieci. Jest to uważane za przejaw nietolerancji w stosunku do dzieci z rodzin rozbitych albo dzieci, których rodzice żyją w zwiqzkach innych niż heteroseksualne. To paranoja. W ten sposób człowiek wchodzi na poziom, w którym - jako bóg - sam może kreować i ofiarowywać sobie samemu właściwie wszystko - także swoje życie i innych ludzi. Ofiarowuje sobie rodziców, narzeczoną, chłopaka - wszystko można wybrać i kwestionować, I w tym momencie, jeśli ktoś mu nie odpowiada, ma prawo go wyeliminować. l tak rodzi się myślenie aborcyjne. Aborcja to nic innego jak pozbycie się innego człowieka, który jest uciążliwy, który przeszkadza w karierze, pracy, dążeniu do sukcesu. Podobnie jest z eutanazją. Ludzie starzy, niedołężni stają się balastem dla społeczeństwa, które wyznaje kult sukcesu, kariery i pracy. Słynny doktor śmierci w USA uśmiercił już ponad 100 osób, a ostatnio zrobił z tego widowisko medialne. Ta lekcja wdziera się do naszych mózgów i czyni w nich coraz większe spustoszenia.

Jeśli uwierzę w katechezę demona i całym swoim umysłem uznam, że on ma rację i zgrzeszę, to wtedy zgubię swoje jestestwo, prawdziwe "ja". Szukam więc życia już nie w sobie, ale w afektach, w tym, by być przez innych ludzi kochanym, podziwianym, adorowanym. Po prostu muszę być "kimś" dla innych. Jak to zrobić? Droga może prowadzić przez pieniądze (jeżeli mam pieniądze - to jestem "kimś"), przez szczeble kariery (przez które przechodzi się nie zawsze uczciwie). Świat mówi, że ludzie kochają cię tylko wtedy, gdy jesteś piękny, młody, inteligentny, kiedy masz pieniądze.
Ja to wszystko robiłem... ale wciąż nie byłem szczęśliwy. Dlaczego? Bo wszystko to iluzja. Grzech, w którym żyłem, zranił mnie do tego stopnia, że nie umiałem kochać innych ludzi, kochałem tylko siebie. Doprowadziło to do stanu, o którym św. Paweł mówi:

"czynię nie to dobro, którego pragnę, tylko to zło, którego nie chcę, bo moja skażona grzechem natura nie jest w stanie tego zmienić".

Prawdziwe szczęście można znaleźć w miłości, miłości Boga, która objawia się poprzez konkretnych braci. Jezus Chrystus naucza każdego z nas: Ja ciebie wyzwalam. Ja jestem prawdą, a tylko Prawda może wyzwolić, daję ci życie nie dla siebie samego, tylko dla innych. Uczynię cię szczęśliwym, nie będziesz się bał umierać dla innych ludzi, dlatego że wiesz, że Ja tobie daję życie wieczne. Chrystus daje gwarancję życia wiecznego, więc nie muszę bać się wyśmiania, wstydzć, że nie mam tyle pieniędzy, ile mają inni. Jezus Chrystus jest Panem i kocha grzesznika, każdego. Dlatego w wielkim mieście - Babilonie, które mami cały świat iluzją, istnieje nadzieja dla wszystkich, którzy szukają prawdy, bo wiedzą, że tutaj nie mogą się spełnić albo którzy czują tęsknotę za czymś większym, czymś takim, czego nie może ofiarować żaden człowiek..

Jezus Chrystus obiecuje, że wszystko to jest możliwe dzięki Jego zmartwychwstaniu i łaskom Ducha Świętego, który uzdalnia nas swoją mocą do czynienia dobra. Ktoś zapyta, jak to się stanie? Ja mogę powiedzieć, że doświadczyłem tego przez wspólnotę. Małe wspólnoty, społeczności, w których jest Duch Jezusa Chrystusa, mogą się ostać w starciu z wielkim miastem - zmorą Babilonu. Wierzę głęboko w to, że Kościół staje się siatką, wielką siecią małych wspólnot, w których bracia naprawdę się kochają, w których nie ma anonimowości, jak w wielkich zbiorowiskach ludzkich, w których wszyscy się znają i pomagają sobie wzajemnie wzrastać. Kościół jest przecież Matką, która bierze pod opiekę wszystkie swoje dzieci.

Darek Malejonek
"Droga" nr 6, 8 '99